WITAMY W BLINOWIE

Homilia Jana Pawła II z Mszy kanonizacyjnej bł. królowej Jadwigi

Św. Jadwiga Królowa

 

1. „Gaude, mater Po­lo­nia!”
Po­wta­rzam dziś to we­zwa­nie do ra­do­ści, które przez wieki śpie­wa­li Po­la­cy na wspo­mnie­nie św. Sta­ni­sła­wa. Po­wta­rzam je, po­nie­waż miej­sce i oko­licz­ność w szcze­gól­ny spo­sób do tego uspo­sa­bia­ją. Mamy bo­wiem znów po­wró­cić na Wawel, do kró­lew­skiej ka­te­dry, i sta­nąć tam przy re­li­kwiach kró­lo­wej, pani wa­wel­skiej. Oto nad­szedł wiel­ki dzień jej ka­no­ni­za­cji. A zatem, „Gaude, mater Po­lo­nia, Prole fe­cun­da no­bi­li, Summi Regis ma­gna­lia Laude fre­qu­en­ta vi­gi­li”.
Długo cze­ka­łaś, Ja­dwi­go, na ten uro­czy­sty dzień. Pra­wie 600 lat mi­nę­ło od twej śmier­ci w mło­dym wieku. Umi­ło­wa­na przez naród cały, ty, która sto­isz u po­cząt­ku cza­sów ja­giel­loń­skich, za­ło­ży­ciel­ko dy­na­stii, fun­da­tor­ko Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go w pra­sta­rym Kra­ko­wie, długo cze­ka­łaś na dzień two­jej ka­no­ni­za­cji – ten dzień, w któ­rym Ko­ściół ogło­si uro­czy­ście, że je­steś świę­tą pa­tron­ką Pol­ski w jej dzie­dzicz­nym wy­mia­rze – Pol­ski za twoją spra­wą zjed­no­czo­nej z Litwą i Rusią: Rzecz­po­spo­li­tej trzech na­ro­dów. Dziś nad­szedł ten dzień. Wielu ludzi pra­gnę­ło dożyć tej chwi­li i wielu jej nie do­cze­ka­ło. Mi­ja­ły lata i stu­le­cia, i wy­da­wa­ło się, że twoja ka­no­ni­za­cja jest już wręcz nie­moż­li­wa. Niech ten dzień bę­dzie dniem ra­do­ści nie tylko dla nas, współ­cze­śnie ży­ją­cych, ale także dla nich wszyst­kich – tych, któ­rzy na ziemi go nie do­cze­ka­li. Niech bę­dzie wiel­kim dniem świę­tych ob­co­wa­nia. „Gaude, mater Po­lo­nia!”

2. Ewan­ge­lia dzi­siej­sza zwra­ca nasze myśli i serca w stro­nę chrztu. Oto je­ste­śmy jesz­cze raz w Ga­li­lei, skąd Chry­stus wy­sy­ła na cały świat swo­ich Apo­sto­łów: „Dana Mi jest wszel­ka wła­dza w nie­bie i na ziemi. Idź­cie więc i na­uczaj­cie wszyst­kie na­ro­dy, udzie­la­jąc im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha świę­te­go. Uczcie je za­cho­wy­wać wszyst­ko, co wam przy­ka­za­łem. A oto Ja je­stem z wami przez wszyst­kie dni, aż do skoń­cze­nia świa­ta” (Mt 28,18-20) – man­dat mi­syj­ny, który Apo­sto­ło­wie pod­ję­li po­czy­na­jąc od dnia Pięć­dzie­siąt­ni­cy. Pod­ję­li i prze­ka­za­li swoim na­stęp­com. Przez tych na­stęp­ców po­sła­nie apo­stol­skie do­cie­ra­ło stop­nio­wo na cały świat. I przy­szedł czas przy końcu pierw­sze­go ty­siąc­le­cia, kiedy apo­sto­ło­wie Chry­stu­sa przy­by­li na zie­mię pia­stow­ską. Wów­czas Miesz­ko I przy­jął chrzest, a to – zgod­nie z ów­cze­snym prze­świad­cze­niem – sta­no­wi­ło za­ra­zem chrzest Pol­ski. W roku 1966 ob­cho­dzi­li­śmy ty­siąc­le­cie tego chrztu.
Jakże by się dzi­siaj ra­do­wał Pry­mas Ty­siąc­le­cia, Sługa Boży kar­dy­nał Ste­fan Wy­szyń­ski, gdyby dane mu było uczest­ni­czyć wraz z nami w tym wiel­kim dniu ka­no­ni­za­cji! Le­ża­ła mu ona na sercu, tak samo jak wiel­kim me­tro­po­li­tom kra­kow­skim, jak księ­ciu kar­dy­na­ło­wi Ada­mo­wi Ste­fa­no­wi Sa­pie­że i ca­łe­mu Epi­sko­pa­to­wi Pol­ski. Wszy­scy wy­czu­wa­li, że ka­no­ni­za­cja kró­lo­wej Ja­dwi­gi jest do­peł­nie­niem mi­le­nium chrztu Pol­ski. Jest do­peł­nie­niem także i dla­te­go, iż przez dzie­ło kró­lo­wej Ja­dwi­gi ochrzcze­ni w X wieku Po­la­cy, po czte­rech wie­kach pod­ję­li misję apo­stol­ską i przy­czy­ni­li się do ewan­ge­li­za­cji i chrztu swo­ich są­sia­dów. Ja­dwi­ga miała świa­do­mość tego, że jej po­słan­nic­twem jest za­nieść Ewan­ge­lię bra­ciom Li­twi­nom. I do­ko­na­ła tego wraz ze swoim mał­żon­kiem, kró­lem Wła­dy­sła­wem Ja­gieł­łą. Nad Bał­ty­kiem po­wstał nowy kraj chrze­ści­jań­ski, od­ro­dzo­ny w wo­dzie chrztu świę­te­go, tak jak w X wieku ta woda od­ro­dzi­ła synów i córki pol­skie­go na­ro­du.
Sit Tri­ni­ta­ti glo­ria, laus, honor, ju­bi­la­tio… Dzi­siaj dzię­ku­je­my Trój­cy Prze­naj­święt­szej za twoją mą­drość, Ja­dwi­go. Pyta autor Księ­gi Mą­dro­ści: „Któż po­znał­by Twój za­mysł, o Boże, gdy­byś Ty sam nie dał Mą­dro­ści, nie ze­słał z wy­so­ka świę­te­go Ducha swego?” (por. Mdr 9,17). Dzię­ku­je­my więc Bogu Ojcu, Sy­no­wi i Du­cho­wi świę­te­mu za twoją mą­drość, Ja­dwi­go; za to, żeś ro­ze­zna­ła za­mysł Boży nie tylko w sto­sun­ku do swego wła­sne­go po­wo­ła­nia, ale także w sto­sun­ku do po­wo­ła­nia na­ro­dów: na­sze­go dzie­jo­we­go po­wo­ła­nia i do po­wo­ła­nia Eu­ro­py, która za twoją spra­wą do­peł­ni­ła ob­ra­zu ewan­ge­li­za­cji na wła­snym kon­ty­nen­cie, żeby potem móc pod­jąć ewan­ge­li­za­cję in­nych kra­jów i kon­ty­nen­tów na całym świe­cie. Bo prze­cież Chry­stus po­wie­dział: „Idź­cie (…) i na­uczaj­cie wszyst­kie na­ro­dy” (Mt 28,19). Ra­du­je­my się dzi­siaj twoim wy­nie­sie­niem na oł­ta­rze. Ra­du­je­my się w imie­niu tych wszyst­kich na­ro­dów, któ­rym sta­łaś się matką w wie­rze. Ra­du­je­my się wiel­kim dzie­łem mą­dro­ści. I dzię­ku­je­my Bogu za twoją świę­tość, za po­słan­nic­two jakie speł­ni­łaś w na­szych dzie­jach; za twoją mi­łość na­ro­du i Ko­ścio­ła, za twoją mi­łość Chry­stu­sa ukrzy­żo­wa­ne­go i zmar­twych­wsta­łe­go. Gaude, mater Po­lo­nia!

3. Mi­łość jest naj­więk­sza. „Wiemy – pisze św. Jan – że prze­szli­śmy ze śmier­ci do życia, bo mi­łu­je­my braci, kto zaś nie mi­łu­je, trwa w śmier­ci” (1 J 3,14). A więc, kto mi­łu­je, uczest­ni­czy w życiu – w tym życiu, które jest od Boga. „Po­zna­li­śmy mi­łość – pisze dalej św. Jan – po tym, że On, [Chry­stus], oddał za nas życie swoje” (por. 1 J 3,16). Dla­te­go też my rów­nież win­ni­śmy od­da­wać życie za braci (por. tamże). Chry­stus wska­zał, że w ten spo­sób – od­da­jąc życie za braci – ob­ja­wia­my mi­łość (por. J 15,13). I to jest mi­łość naj­więk­sza (por. 1 Kor 13,13). A my dzi­siaj, wsłu­chu­jąc się w słowa Apo­sto­łów, pra­gnie­my ci po­wie­dzieć – tobie, nasza świę­ta kró­lo­wo – że po­ję­łaś jak mało kto tę Chry­stu­so­wą i apo­stol­ską naukę. Nie­raz klę­ka­łaś u stóp wa­wel­skie­go kru­cy­fik­su, ażeby uczyć się ta­kiej ofiar­nej mi­ło­ści od Chry­stu­sa sa­me­go. I na­uczy­łaś się jej. Po­tra­fi­łaś ży­ciem swoim do­wieść, że mi­łość jest naj­więk­sza. Czyż w pra­sta­rej pol­skiej pie­śni nie śpie­wa­my tak: „Krzy­żu świę­ty, nade wszyst­ko, Drze­wo prze­najsz­la­chet­niej­sze! W żad­nym lesie takie nie jest, jedno, na któ­rym sam Bóg jest. (…) Nie­sły­cha­nać to jest do­broć za kogo na krzy­żu umrzeć; Któż to może dzi­siaj zdzia­łać, za kogo swoją duszę dać? Sam to Pan Jezus wy­ko­nał, bo nas wier­nie umi­ło­wał” (Crux fi­de­lis, XVI w.). I od Niego wła­śnie, od Chry­stu­sa wa­wel­skie­go, przy tym czar­nym kru­cy­fik­sie, do któ­re­go piel­grzy­mu­ją kra­ko­wia­nie co roku w Wiel­ki Pią­tek, na­uczy­łaś się, Ja­dwi­go kró­lo­wo, dawać życie za braci. Twoja głę­bo­ka mą­drość i sze­ro­ka ak­tyw­ność pły­nę­ły z kon­tem­pla­cji – z oso­bi­stej więzi z Ukrzy­żo­wa­nym. Con­tem­pla­tio et vita ac­ti­va tu zy­ski­wa­ły słusz­ną rów­no­wa­gę. Dla­te­go nigdy nie utra­ci­łaś tej „naj­lep­szej cząst­ki” (por. Łk 10,42) – obec­no­ści Chry­stu­sa. Dziś chce­my uklęk­nąć razem z tobą, Ja­dwi­go, u stóp wa­wel­skie­go krzy­ża, aby usły­szeć echo tej lek­cji mi­ło­ści, któ­rej ty słu­cha­łaś. Od Cie­bie chce­my uczyć się, jak ją wy­peł­niać w na­szych cza­sach.

4. „Wie­cie, że wład­cy na­ro­dów uci­ska­ją je, a wiel­cy dają im od­czuć swą wła­dzę. Nie tak bę­dzie u was. Lecz kto by mię­dzy wami chciał stać się wiel­kim, niech bę­dzie wa­szym sługą” (Mt 20,25-26). Głę­bo­ko wnik­nę­ły w świa­do­mość mło­dej wład­czy­ni z rodu An­de­ga­we­nów te słowa Chry­stu­sa. Naj­głęb­szym rysem jej krót­kie­go życia, a za­ra­zem miarą jej wiel­ko­ści jest duch służ­by. Swoją po­zy­cję spo­łecz­ną, swoje ta­len­ty, całe swoje życie pry­wat­ne cał­ko­wi­cie od­da­ła na służ­bę Chry­stu­sa, a gdy przy­pa­dło jej w udzia­le za­da­nie kró­lo­wa­nia, od­da­ła swe życie rów­nież na służ­bę po­wie­rzo­ne­go jej ludu. Duch służ­by oży­wiał jej spo­łecz­ne za­an­ga­żo­wa­nie. Z roz­ma­chem za­głę­bia­ła się w życie po­li­tycz­ne swej epoki. A przy tym ona, córka króla Wę­gier, po­tra­fi­ła łą­czyć wier­ność chrze­ści­jań­skim za­sa­dom z kon­se­kwen­cją w bro­nie­niu pol­skiej racji stanu. Po­dej­mu­jąc wiel­kie dzie­ła na forum pań­stwo­wym i mię­dzy­na­ro­do­wym, ni­cze­go nie pra­gnę­ła dla sie­bie. Wszel­kim ma­te­rial­nym i du­cho­wym do­brem hoj­nie ubo­ga­ca­ła swą drugą oj­czy­znę. Bie­gła w dy­plo­ma­tycz­nym kunsz­cie, po­ło­ży­ła pod­wa­li­ny pod wiel­kość XV-wiecz­nej Pol­ski. Oży­wia­ła re­li­gij­ną i kul­tu­ral­ną współ­pra­cę mię­dzy na­ro­da­mi, a jej wraż­li­wość na krzyw­dy spo­łecz­ne wie­le­kroć była sła­wio­na przez pod­da­nych. Z ja­sno­ścią, która po dzień dzi­siej­szy oświe­ca całą Pol­skę, wie­dzia­ła, że tak siła pań­stwa, jak siła Ko­ścio­ła mają swoje źró­dło w sta­ran­nej edu­ka­cji na­ro­du; że droga do do­bro­by­tu pań­stwa, jego su­we­ren­no­ści i uzna­nia w świe­cie wie­dzie przez pręż­ne uni­wer­sy­te­ty. Do­brze też wie­dzia­ła Ja­dwi­ga, że wiara po­szu­ku­je zro­zu­mie­nia, że wiara po­trze­bu­je kul­tu­ry i kul­tu­rę two­rzy, że żyje w prze­strze­ni kul­tu­ry. I nie szczę­dzi­ła ni­cze­go, aby ubo­ga­cić Pol­skę w całe du­cho­we dzie­dzic­two za­rów­no cza­sów sta­ro­żyt­nych, jak i wie­ków śred­nich. Nawet swoje kró­lew­skie berło od­da­ła Uni­wer­sy­te­to­wi, sama zaś po­słu­gi­wa­ła się po­zła­ca­nym drew­nia­nym. Fakt ten, mając kon­kret­ne zna­cze­nie, jest także wiel­kim sym­bo­lem. Za życia nie kró­lew­skie in­sy­gnia, ale siła ducha, głę­bia umy­słu i wraż­li­wość serca da­wa­ły jej au­to­ry­tet i po­słuch. Po śmier­ci – jej ofia­ra za­owo­co­wa­ła bo­gac­twem mą­dro­ści i roz­kwi­tem kul­tu­ry za­ko­rze­nio­nej w Ewan­ge­lii. Za to szcze­gól­ne dzie­ło Ja­dwi­gi dzię­ku­je­my dziś, gdy z dumą wra­ca­my do owych sze­ściu­set lat dzie­lą­cych nas od za­ło­że­nia Wy­dzia­łu Teo­lo­gicz­ne­go i od­no­wy Uni­wer­sy­te­tu w Kra­ko­wie – lat, rzec można, nie­prze­rwa­nej świet­no­ści nauki pol­skiej. A gdy­by­śmy zdo­ła­li na­wie­dzić śre­dnio­wiecz­ne szpi­ta­le w Bie­czu, San­do­mie­rzu, Sączu, na Stra­do­miu, do­strze­gli­by­śmy dzie­ła mi­ło­sier­dzia, któ­rych wiele pod­ję­ła pol­ska wład­czy­ni. W nich chyba naj­wy­mow­niej zre­ali­zo­wa­ła we­zwa­nie Chry­stu­sa do mi­ło­wa­nia czy­nem i praw­dą.

5. Ergo, felix Cra­co­via, Sacro do­ta­ta cor­po­re, Deum, qui fecit omnia, Be­ne­dic omni tem­po­re. „Raduj się dziś, Kra­ko­wie!” Raduj się, bo nad­szedł wresz­cie czas, że wszyst­kie po­ko­le­nia two­ich miesz­kań­ców mogą oddać hołd wdzięcz­no­ści świę­tej Pani Wa­wel­skiej. To wła­śnie głębi jej umy­słu i serca za­wdzię­czasz, kró­lew­ska sto­li­co, że sta­łaś się zna­czą­cym w Eu­ro­pie ośrod­kiem myśli, ko­leb­ką kul­tu­ry pol­skiej i po­mo­stem mię­dzy chrze­ści­jań­skim Za­cho­dem i Wscho­dem, wno­sząc nie­zby­wal­ny wkład w kształt eu­ro­pej­skie­go ducha. Na Uni­wer­sy­te­cie Ja­giel­loń­skim kształ­ci­li się i wy­kła­da­li ci, któ­rzy na cały świat roz­sła­wi­li imię Pol­ski i tego mia­sta, ze znaw­stwem włą­cza­jąc się w naj­waż­niej­sze de­ba­ty swo­jej epoki. Dość wspo­mnieć wiel­kie­go rek­to­ra kra­kow­skiej Wszech­ni­cy – Pawła Włod­ko­wi­ca, który już na po­cząt­ku XV wieku kładł pod­wa­li­ny pod no­wo­żyt­ną teo­rię praw czło­wie­ka, czy Mi­ko­ła­ja Ko­per­ni­ka, któ­re­go od­kry­cia dały po­czą­tek no­we­mu spoj­rze­niu na kształt stwo­rzo­ne­go [ko­smo­su]. A czy nie po­wi­nien Kra­ków, a wraz z nim cała Pol­ska, dzię­ko­wać za to dzie­ło Ja­dwi­gi, które przy­nio­sło naj­wspa­nial­szy owoc – owoc życia świę­tych stu­den­tów i pro­fe­so­rów? Stają więc dziś mię­dzy nami te wiel­kie po­sta­ci Bo­żych mężów, wszyst­kie po­ko­le­nia – od Jana z Kęt i Sta­ni­sła­wa Ka­zi­mier­czy­ka po bło­go­sła­wio­ne­go Jó­ze­fa Se­ba­stia­na Pel­cza­ra i Sługę Bo­że­go Jó­ze­fa Bil­czew­skie­go – aby włą­czyć się w nasz hymn uwiel­bie­nia Boga, za to, że dzię­ki ofiar­ne­mu dzie­łu kró­lo­wej Ja­dwi­gi to mia­sto stało się ko­leb­ką świę­tych. Raduj się, Kra­ko­wie! Cie­szę się, że mogę dzi­siaj dzie­lić tę twoją ra­dość, będąc tu, na kra­kow­skich Bło­niach, wraz z twoim ar­cy­bi­sku­pem, kar­dy­na­łem Fran­cisz­kiem, jego bi­sku­pa­mi po­moc­ni­czy­mi, bi­sku­pa­mi se­nio­ra­mi, z ka­pi­tu­ła­mi ka­te­dry i ko­le­gia­ty św. Anny, z ka­pła­na­mi, oso­ba­mi życia kon­se­kro­wa­ne­go i z całym Ludem Bożym. Jakże pra­gną­łem przy­być tutaj i w imie­niu Ko­ścio­ła uro­czy­ście za­pew­nić cię, Kra­ko­wie, [umi­ło­wa­ne] moje mia­sto, że nie my­li­łeś się, od wie­ków czcząc Ja­dwi­gę jako świę­tą. Dzię­ku­ję Bożej Opatrz­no­ści, że jest mi to dane – że dane mi jest wpa­try­wać się razem z wami w tę po­stać ja­śnie­ją­cą Chry­stu­so­wym bla­skiem i uczyć się, co zna­czy, że „naj­więk­sza jest mi­łość”. I dzię­ku­ję wszyst­kim pol­skim bi­sku­pom, ca­łe­mu Epi­sko­pa­to­wi z ks. kar­dy­na­łem Pry­ma­sem na czele. I wszyst­kim bi­sku­pom go­ściom, kar­dy­na­łom i bi­sku­pom z Rzymu, z kra­jów są­sied­nich, zwłasz­cza z Wę­gier, Czech, Sło­wa­cji, Litwy. Bar­dzo cenna jest dla nas Wasza obec­ność, dro­dzy Bra­cia, w dniu dzi­siej­szym.]

6. „Nie mi­łuj­my sło­wem i ję­zy­kiem, ale czy­nem i praw­dą!” – tak pisze Apo­stoł (1 J 3,18). Bra­cia i Sio­stry! Uczmy się w szko­le św. Ja­dwi­gi kró­lo­wej, jak wy­peł­niać to przy­ka­za­nie mi­ło­ści. Za­sta­na­wiaj­my się nad „pol­ską praw­dą”. Roz­wa­żaj­my, czy jest sza­no­wa­na w na­szych do­mach, w środ­kach spo­łecz­ne­go prze­ka­zu, urzę­dach pu­blicz­nych, pa­ra­fiach? Czy nie wy­my­ka się nie­kie­dy ukrad­kiem pod na­po­rem oko­licz­no­ści? Czy nie jest wy­krzy­wia­na, uprasz­cza­na? Czy za­wsze jest w służ­bie mi­ło­ści? Za­sta­na­wiaj­my się nad „pol­skim czy­nem”. Roz­wa­żaj­my, czy jest po­dej­mo­wa­ny roz­trop­nie? Czy jest sys­te­ma­tycz­ny, wy­trwa­ły? Czy jest od­waż­ny i wiel­ko­dusz­ny? Czy jed­no­czy, czy też dzie­li ludzi? Czy nie ude­rza w kogoś nie­na­wi­ścią albo po­gar­dą? A może tego czynu mi­ło­ści, pol­skie­go, chrze­ści­jań­skie­go czynu jest zbyt mało? (por. St. Wy­spiań­ski, We­se­le). „Nie mi­łuj­my sło­wem i ję­zy­kiem, ale czy­nem i praw­dą!” Przed dzie­się­cio­ma laty w En­cy­kli­ce o pro­ble­mach współ­cze­sne­go świa­ta na­pi­sa­łem, że „każdy kraj wi­nien od­kryć i jak naj­le­piej wy­ko­rzy­stać prze­strzeń wła­snej wol­no­ści” (Sol­li­ci­tu­do rei so­cia­lis, 44). Wów­czas stał przed nami pro­blem „od­kry­cia wol­no­ści”. Teraz Opatrz­ność sta­wia nam nowe za­da­nie: mi­ło­wać i słu­żyć. Mi­ło­wać czy­nem i praw­dą. św. Ja­dwi­ga kró­lo­wa uczy nas tak wła­śnie ko­rzy­stać z daru wol­no­ści. Ona wie­dzia­ła, że speł­nie­niem wol­no­ści jest mi­łość, dzię­ki któ­rej czło­wiek jest gotów za­wie­rzyć sie­bie Bogu i bra­ciom, do nich przy­na­le­żeć. Za­wie­rzy­ła więc Chry­stu­so­wi i na­ro­dom, które pra­gnę­ła do Niego przy­pro­wa­dzić, swoje życie i swoje kró­lo­wa­nie. Ca­łe­mu na­ro­do­wi dała przy­kład umi­ło­wa­nia Chry­stu­sa i czło­wie­ka – czło­wie­ka spra­gnio­ne­go za­rów­no wiary, jak i nauki, jak też co­dzien­ne­go chle­ba i odzie­nia. Ze­chciej­my i dziś czer­pać z tego przy­kła­du, aby ra­dość z daru wol­no­ści była pełna. świę­ta nasza kró­lo­wo, Ja­dwi­go, ucz nas dzi­siaj – na progu trze­cie­go ty­siąc­le­cia – tej mą­dro­ści i tej mi­ło­ści, którą uczy­ni­łaś drogą swo­jej świę­to­ści. Za­pro­wadź nas, Ja­dwi­go, przed wa­wel­ski kru­cy­fiks, aby­śmy jak ty po­zna­li, co zna­czy mi­ło­wać czy­nem i praw­dą, i co zna­czy być praw­dzi­wie wol­nym. Weź w opie­kę swój naród i Ko­ściół, który mu służy, i wsta­wiaj się za nami u Boga, aby nie usta­ła w nas ra­dość. Raduj się, matko Pol­sko! „Gaude, mater Po­lo­nia!”

Kra­ków, Bło­nia kra­kow­skie 8.06.1997 (KAI)

jesteś gościem 

cyber